Owoce miękkie

Zdrowie z polskich gospodarstw część 3. Farma Mój Owoc

Krzysztof Jędrzejowski (KJ): Dzień dobry, gościmy w gospodarstwie Janusza i Mateusza Maruszewskich w Nowomichowskiej koło Baranowa (woj. lubelskie). Farma Mój Owoc to gospodarstwo rodzinne zajmujące się produkcją truskawki i maliny deserowej. Produkcja odbywa się w gruncie pod osłonami.

KJ: Powiedzcie jak doszliście do sukcesu, który, można śmiało powiedzieć, odnieśliście? Jak to wyglądało?

Janusz Maruszewski (JM): W naszym gospodarstwie, a jest to małe gospodarstwo, zawsze mieliśmy do czynienia z uprawą truskawek. Nasi rodzice uprawiali truskawki przemysłowe – dawną słynną ‘Senga Sengana’. Ta odmiana praktycznie w każdym gospodarstwie w naszej wsi była uprawiana, bo to był dodatkowy dochód. Kiedy przejęliśmy gospodarstwo, postanowiliśmy coś ulepszyć. Zaczęliśmy wprowadzać różne nowości. Teraz to wydaje się takie naturalne i oczywiste, ale w tamtych czasach stosowanie słomy, ściółkowanie to było coś dziwnego. My postanowiliśmy to wprowadzić. Ręcznie wyściółkowaliśmy słomą nasze plantacje, oczywiście niewielkie, były to pola 30-40 arowe.  Zauważyliśmy, że truskawki były zdrowsze i czyste. I co ważne, o wiele przyjemniej nam się je zbierało. Stwierdziliśmy, że trzeba się w tym kierunku dalej się rozwijać. Co roku zawsze jakieś nowości wprowadzaliśmy.

W latach  1997 – 1998 zaczęliśmy stosować sadzonki doniczkowane, sadzone w sierpniu. Zauważyliśmy, że jest to bardzo fajne rozwiązanie, ponieważ w następnym roku mieliśmy już całkiem przyzwoite plony z tych truskawek, a jakość owoców była bardzo dobra. Tyle krótkiej historii. Natomiast tak naprawdę dynamiczny rozwój nastąpił w roku 2015, kiedy mój syn Mateusz postanowił, że swoją przyszłość zwiąże z tym gospodarstwem, że będziemy go intensywnie rozwijać. I od tego się zaczęło.

Mateusz Maruszewski (MM): Właśnie w roku 2015 dostałem wolną rękę na prowadzenie gospodarstwa i marketingu. Od razu założyliśmy firmę i wprowadziliśmy logo Maruszewski Gospodarstwo Rolne, a z czasem przekształciliśmy nazwę na „Farma Mój Owoc”. Obecnie bardzo rozwijamy tę nazwę i dziedzinę.

KJ: Czyli nie tylko produkcja owoców deserowych, ale też zupełnie inne działania związane już z obrotem i przetwórstwem owoców?

MM: Tak, marketing i cała do tego historia. Poza tym bardzo dużo się uczymy, np. w 2022 roku skorzystaliśmy z 11 profesjonalnych szkoleń lub konferencji, a wiele z nich było płatnych. To pokazuje, że mimo, że zaczęliśmy dobrych parę lat temu, to co roku jest czego się uczyć i cały czas zgłębiamy wiedzę.

KJ: Gratuluję. Oprócz owoców produkujecie Państwo również dżemy i taką ciekawostką dla mnie są jeszcze lody.

MM: Tak, jeśli chodzi o dżemy, to są one produkowane u nas w gospodarstwie i sprzedawane w ramach rolniczego handlu detalicznego. Jeżeli chodzi o lody to mamy już cały sprzęt, infrastrukturę, ale jeszcze pewne kwestie nas blokują i cały czas uczymy się jeszcze ich produkcji. Oficjalnie nie sprzedajemy, ale już produkujemy i zgłębiamy wiedzę w tym zakresie. Teraz jesteśmy na etapie budowy lodziarni. Póki nie uzyskamy pełnych odbiorów, również przez Sanepid, to jeszcze pozostajemy na etapie udoskonalania receptury lodów i nauki. Naprawdę wychodzą bardzo dobre. Myślę, że kiedy uda nam się już wszystko ostatecznie zrealizować, to będziemy mieli wspaniały produkt w gospodarstwie czyli nasze własne lody rzemieślnicze.

KJ: Lody rzemieślnicze, fajna rzecz. Nie wiem czy pamiętacie Panowie, ale kiedyś tutaj latem miałem okazję ich popróbować i byłem zafascynowany głębią smaku. Moim zdaniem bardzo wyraźne smakowo lody. Muszę pogratulować takiego produktu.

Ale porozmawiajmy teraz o tym co w tej chwili jest pod tunelami? Kiedyś produkcję truskawki mieliście na otwartym polu. W tej chwili widzę, że na otwartej przestrzeni jest ich niewiele. Wszystko macie pod osłonami, a to wymaga jeszcze więcej pracy – budowa tuneli foliowych i ich zabezpieczanie. Pewnie idziecie do przodu ze swoimi doświadczeniami w uprawie. W poprzednich latach firma BIOCONT zaproponowała Wam kilka produktów takich jak: RhizoVital C5, Naturalis i AminoHIT+Ca. Panie Januszu, może tak krótko, dlaczego sprawdziły się według Was te produkty i nadal je stosujecie?

JM: Są bardzo skuteczne, to przede wszystkim. Jeżeli chodzi o RhizoVital C5 to mieliśmy z nim taką przygodę – poratował nas w dosyć trudnej sytuacji u nas w gospodarstwie. W jednym z bloków tunelowych, w którym uprawialiśmy truskawkę okazało się, że EC-metr, który bada pożywkę i stężenie soli w pożywce, zawiódł z przyczyn technicznych. Wskazywał cały czas niskie parametry, więc ja stężenie pożywki systematycznie podnosiłem do dawki, można powiedzieć zabójczej. Aż mi się to wydawało niemożliwe, że tyle tych nawozów tam idzie.

KJ: Tak, pamiętam ta truskawka była taka sucha, szeleszcząca.

JM: Tak, to był taki objaw.

KJ: Myślałem na początku, że pod spodem jest przędziorek, ale spojrzałem i stwierdziłem, że nie. Byłem w samo południe.

JM: Tak, jak się produkuje owoce truskawki czy maliny to czasami zdarzają się takie błędy.

JM: To skutkowało tym, że 40 arów w tunelu, wczesna odmiana Alba zaczęła zamierać. Początek kwitnienia, a widzimy, że nie ma transpiracji. Ja zawsze lubię sprawdzić co się dzieje na plantacji i praktycznie codziennie przechodzę przez wszystkie tunele i kontroluję ich stan uwilgotnienia. Zauważyłem, że w tym tunelu nie było tak zwanej porannej rosy. W innych tunelach truskawka piękna, liście z kropelkami rosy zawsze były widoczne, a jak się ręką pociągnęło to ręka była wilgotna. To wskazywało, że tej wilgoci jest tam wystarczająco i że normalnie truskawka żyje. Natomiast na tej plantacji, w tym tunelu i na tej odmianie, nagle okazało się, że jest zupełnie sucho. O godzinie 6 czy 7 rano nie ma ani jednej kropelki rosy, co bardzo mnie zaniepokoiło. Myślałem, że może to jakieś warunki pogodowe, ale na drugi dzień to samo, więc zacząłem zastanawiać się co się dzieje i okazało się, że jest zbyt duże zasolenie i rośliny przestały pobierać pożywkę z gruntu. Wydawało się, że za kilka dni będę miał zamieranie roślin i wtedy właśnie Panie Krzysztofie, Pan nas podratował. Wspólnie zastanawialiśmy się co zrobić. Pierwsze co postanowiliśmy, to wykonać silne płukanie całej plantacji samą wodą, żeby jakoś obniżyć stężenie w podłożu.

KJ: Silne płukanie, ale nie do tego stopnia, żeby zalać .

JM: Tak, było to pod kontrolą. Wprowadziliśmy duże uwilgocenie zagonów, ale była to już czyściutka woda po to, aby wszystko się przepłukało. Zaraz, na drugi dzień właśnie poszedł RhizoVital C5. Poszły też kwasy humusowe.

Mikrobiologiczny preparat doglebowy stymulujący wzrost korzeni

Zobacz produkt

KJ: Dodam, że dobre kwasy humusowe i czekaliśmy. RhizoVital C5 zawiera bakterie, które bardzo dobrze działają na korzenie i na otoczenie systemu korzeniowego. Wspierają pobieranie składników pokarmowych, stymulują odporność roślin na stresy oraz ograniczają presję patogenów, nie pozostawiając miejsca na ich rozwój.

JM: Dwa razy zastosowaliśmy RhizoVital C5.

KJ: Tak, i ja zadzwoniłem do Pana po 7 dniach, ale chyba już wcześniej ta truskawka ruszyła i zaczęła z powrotem żyć.

JM: Pierwszy objaw to były znowu kropelki rosy rano, chociaż nie na wszystkich roślinach, ale już była to dla mnie bardzo dobra informacja i bardzo się ucieszyłem. Wiedziałem, że dzięki temu plantację uratujemy i, o dziwo, te truskawki dały potem bardzo wysokie plony. Wszyscy się śmialiśmy, że jak się to mówi „pojechaliśmy po bandzie” tzn. po granicy wytrzymałości roślin, jeśli chodzi o nawożenie. Choć oczywiście nie było to świadome i nigdy nie chcielibyśmy tego powtórzyć, aczkolwiek udało nam się uratować plantację i mieliśmy potem naprawdę bardzo piękne plony. Zaoszczędziliśmy sporo kosztów, które ponieślibyśmy, gdyby plantacji nie udało się uratować.

KJ: Cieszę się i życzyłbym, żeby już nie dochodziło do takich sytuacji, że po kilka nocy nie możemy spać z powodu stresu czy uda się uratować plantację, czy nie. Dla mnie to też było duże wyzwanie, bo nie wiedziałem w jakim stopniu wystąpiło zasolenie podłoża, na którym rosła odmiana ‘Alba’. Jakoś wspólnie udało nam się dojść do rozwiązania problemu. A ta odmiana wydała jeszcze dobry plon i to bardzo wcześnie. 

KJ: Był też u Państwa stosowany Naturalis w malinie.

JM: Tak, w tunelu maliny mamy 40 arów. Nie jesteśmy może zbyt doświadczeni w uprawie malin pod osłonami, bo to dla nas cały czas początki.

Maliny z Famy Mój Owoc

A w 2022 zaskoczył nas przędziorek, ponieważ było bardzo ciepłe, wręcz upalne lato. Do pewnego momentu ograniczaliśmy go prostymi metodami, ale potem nie wiadomo skąd, gdzieś w połowie lipca szkodnik był już na całej plantacji. Było bardzo silne porażenie roślin przez przędziorka i zaczęły się oczywiście kolejne problemy. Zastanawialiśmy się jakby go szybciutko jakoś ograniczyć, bo nie było mowy, żeby go całkiem wyeliminować. Malina była na początku kwitnienia, a niektóre rośliny już nawet w pełni kwitnienia. Wiele rzeczy było tu niemożliwych do zastosowania jeśli chodzi o środki chemiczne. Niemniej jednak, wprowadziliśmy bardzo intensywną ochronę. Na początku silna ochrona chemiczna, żeby szybko ograniczyć szkodniki, a później weszły preparaty biologiczne m.in. Naturalis, którego zastosowaliśmy dwa razy w odstępie około 10 dni, jeżeli dobrze pamiętam. Efekt był taki, że po 3 tygodniach mieliśmy przędziorka na, można powiedzieć, akceptowalnym poziomie, czyli udawało nam się już trzymać go w ryzach.

KJ: Populacja nie była już tak duża.

JM: Nie była i nie rosła. On się zatrzymał, powiedzmy na tych dolnych liściach do 1 metra. Nigdy nie widzieliśmy go na wyższych partiach rośliny.

KJ: Dlaczego został zastosowany Naturalis? Może kilka słów wyjaśnienia. Preparat nie daje pozostałości to jedno, działa w bardzo szerokim zakresie temperatur czyli od 10 do 35°C oraz zwalcza skutecznie bardzo szerokie spektrum szkodników. Trzeba podkreślić, że jest to zarejestrowany środek ochrony roślin ze sprawdzoną skutecznością działania. Mocną stroną Naturalisu jest to, że zwalcza nie tylko postacie dorosłe szkodników, ale również jaja i formy niedojrzałe. Jest to typowy preparat kontaktowy. Co potrzebuje? To są zarodniki grzybów i potrzebują wilgoci. Jak jest wilgoć to wszystko bardzo fajnie działa.

I przejdziemy do trzeciego preparatu, który zaczęliśmy stosować w ramach biorozwiązań w tym gospodarstwie. Jest to AminoHIT+Ca. Są to aminokwasy z wapniem, 30 % aminokwasów i 8 % wapnia.

MM: Jeżeli chodzi o ten preparat to połączenie aminokwasów i wapnia, to dla nas bardzo ciekawe rozwiązanie na początku i w czasie owocowania. My lubimy go podawać, ponieważ wiemy, że wapń jest niezwykle ważny dla owoców jagodowych. Preparat jest łatwy w przygotowaniu. Dodajemy go najczęściej do pozostałych zabiegów środkami chemicznymi, które są w tym momencie jeszcze dopuszczalne, ale my raczej stosujemy tu wyłącznie preparaty biologiczne. Cóż mogę powiedzieć, po prostu działa. Owoce są piękne, błyszczące, twardsze. Wielkość jest dla nas zadowalająca, więc możemy wskazać, że jak najbardziej tutaj na plus.

KJ: AminoHIT+Ca jest zalecany do stosowania nie tylko w sadach jabłoniowych, ale przede wszystkim w uprawie owoców miękkich. Dodam jeszcze, że najczęstszym źródłem wapnia dla owoców miękkich jest azotan wapnia. I o ile wapń jest bardzo potrzebny w wielu momentach dla roślin jagodowych (dla truskawki czy maliny), to już azot już niekoniecznie. Stąd pytanie czym to zastąpić, żeby nie dawać zbyt dużych dawek azotu, a podać wapń. Tu właśnie rozwiązaniem jest  AminoHIT+Ca.

Myślę, że w tym gospodarstwie żeby zmniejszać pozostałości  środków ochrony roślin w owocach, będzie stosowanych więcej preparatów BIOCONT. Można powiedzieć, że truskawka Państwa Maruszewskich jest produkowana przy stosowaniu wielu dobrych Biorozwiązań.

MM: Teraz Farma Mój Owoc

KJ. Tu Mateusz mnie poprawia, ale ja się przyzwyczaiłem do starej nazwy.

MM: Dlatego daliśmy sobie czas, 2-3 lata żeby promować nową nazwę i przestawić się już na Farmę Mój Owoc, mimo, że dalej jesteśmy kojarzeni jako Maruszewscy Gospodarstwo Rolne.

Chcemy dodać, że staramy się produkować owoce najwyższej jakości, ponieważ one zawsze znajdują swojego nabywcę. Za takie owoce uzyskujemy też oczywiście bardzo dobre ceny i to rekompensuje może czasami wyższe koszty. Trzeba powiedzieć, że ochrona biologiczna jak wszystkie inne zabiegi  ma swój koszt, ale jeżeli chodzi o wynik końcowy to jest bardzo dobry. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Z drugiej strony polityka naszego gospodarstwa jest taka, że chcemy odchodzić od stosowania środków chemicznych i dążymy do tego, żeby szkodliwych pozostałości w owocach było jak najmniej. Celem oczywiście jest, aby mieć zero pozostałości środków chemicznych. Dlatego też współpracujemy z profesjonalnym doradztwem w naszym gospodarstwie. I nasz cel – zero pozostałości w owocach, mam nadzieję, w ciągu kilku lat uda nam się osiągnąć.

KJ: Życzę dalszych sukcesów i przede wszystkim dużo zdrowia. Powodzenia i dziękuję za wywiad.